Przytuliła mnie… i już nigdy nie spojrzę na inną!

Gdybym chciał podać jedną receptę na przytulenie Klienta tak, żeby się poczuł kochany jak kotek przytulany przez dziecko, byłoby to chyba sprawienie, że poczuje się kimś ważnym. Zaskoczenie troską o moje sprawy i zrobienie czegoś niestandardowego, co pokaże, że marka kocha swoich Klientów. Tak właśnie postąpiła ze mną marka SIGMA.

Historia pulsometru Sigma

Od lat korzystałem z pulsometru Sigma. Traktowałem go jak zegarek, no wiesz, nosiłem non stop. Zresztą jest to całkiem fajny zegarek, z podświetleniem i sporymi cyframi, a przy tym bardzo lekki i można z nim pływać, więc naprawdę rewelacja. Jednak… jednak nie szanowałem go tak, jak powinienem. Kiedy wykonywałem w domu drobne prace naprawcze – nie chciało mi się zdjąć go z ręki. No i stało się, stało… wielka, wstrętna kropla kleju z takiej tuby którą się wkłada do „pistoletu” pacnęła prosto na szybkę mojego pulsometru.

Naturalnie próbowałem wytrzeć ten klej, ale było już za późno, wszedł w reakcję z szybką, skutkiem czego stała się kompletnie matowa. Wyglądało to mniej więcej tak:

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Ratunku, pomocy!

Niby ten pulsometr nie był kosmicznie drogi, jednak pomyślałem, że to tylko szybka i pewnie można ją wymienić. Niestety, okazało się, że nie jest to w Polsce możliwe. Urządzenie było po okresie gwarancji, a zresztą moja wina jako użytkownika była ewidentna. Postanowiłem napisać do centrali Sigmy w Niemczech. Opisałem sytuację i poprosiłem o wskazanie serwisu, w którym mógłbym odpłatnie dokonać wymiany szybki. Poproszono mnie o zdjęcie pulsometru z tą szybką…

I teraz zakochuję się w tej marce!

Po czym informują, że wysyłają mi BEZPŁATNIE całą obudowę z nową szybką, komplet niezbędnych śrubek oraz nową uszczelkę, a wymiany mogę dokonać sam, bo jest bardzo prosta. I faktycznie, jakiś tydzień później przychodzi przesyłka z Niemiec, która zawiera wszystkie te elementy. Szkoda, że tak rzadko spotyka się markę, która tak potrafi ująć człowieka! Już nigdy nie kupię pulsometru innej marki. Obecnie też mam Sigmę i wiem, że następna też będzie Sigma!

P.S. Pawle Tkaczyku – śmiało wykorzystuj tą historię w Twoich wystąpieniach na temat zachwycenia Klientów! ;)

P.S. 2

Monika rzadko korzystała z ikon społecznościowych pod artykułami. I nieźle się zdziwiła, bo kiedy zashare'owała ostatnio jeden z moich wpisów na swoim Facebooku, po pięciu dniach palącego upału wreszcie spadł deszcz i znowu było czym oddychać. A Ty? Sprawdzisz, co się stanie?